Przepis na sukces

Przepis na sukces
Nie znam dobrego przepisu na sukces. Albo przepis jest zbyt prosty, np. ucz się i pracuj, a dojdziesz do celu. Albo mi nie pasuje, np.: codziennie powtarzaj sobie 'jestem milionerem' i to wystarczy. Prawdziwy sukces wykluwa się powoli i wymaga dużo wysiłku. Gdybym wygrał w totka, nie uznałbym tego za swój sukces.

Po co Ci sukces?

Przepis na sukces? Dlaczego w ogóle dążysz do sukcesu? Odpowiedz sobie na to pytanie, zanim przejdziesz dalej. Żeby coś zdobyć? Żeby odczuwać zadowolenie, radość, może nawet szczęście? Czyli, żeby otrzymać gratyfikację: materialną lub niematerialną.

Przyjrzyjmy się temu bliżej. Zdobywasz to, na czym Ci zależało. Inni Ci gratulują, zazdroszczą: zdobywasz podziw i poklask. Co wtedy czujesz? Radość, poczucie sprawczości, poczucie własnej wartości, szczęście? Jak długo trwa ten stan? Krótko? I co wtedy? Rozglądasz się za kolejnym celem. Za kolejnym sukcesem. Jakie są proporcje czasu harówki na sukces w stosunku do czasu odczuwania radości z sukcesu?

Wszyscy tak mają?

Nie wszyscy. Tatarkiewicz w O szczęściu twierdzi, że prawdziwe szczęście to nie zdobycie szczytu, ale sam proces wchodzenia na szczyt. Sukcesem (szczęściem) jest radość ze zbliżania się do celu. Radość z tego, że okazuję swoją Wielkość w czasie pracy nad sukcesem. Gdy pierwszy raz o tym przeczytałem: byłem w szoku. Później przyznałem Tatarkiewiczowi rację. Przypomnij sobie swój największy sukces. Co się działo w trakcie pracy? Była satysfakcja, radość, chęć dalszej pracy, prawda? A ile trwała radość z osiągnięcia celu?

Kiedy osiągam sukces?

Wierzę Tatarkiewiczowi:) tzn. sam też tak czuję. I co z tego? Jak to się odnosi do przepisu na sukces? Tak, że zmienia definicję sukcesu. Nie chodzi o to, żeby jak najszybciej dotrzeć do celu, ale żeby odczuwać jak największą radość w trakcie drogi.

Haczyk

Co powoduje, że nie przez cały czas jestem szczęśliwy?

Zdarzają się kłopoty, problemy. Czasem pojawiają się wątpliwości: czy idę w dobrą stronę? Często ludzie rezygnują ze swojego celu przed osiągnięciem mety. Jaki jest powód? Nie widzą postępu. Nawet gdy ustalili sposób pomiaru swojego sukcesu. Według Michaela Hyattaaż 92% ludzi porzuca swoje postanowienie noworoczne.

Przepis na sukces: jak wdrażasz swój plan?

To jest odkrycie mojego Czytelnika, Marka Dąbskiego. Marek namówił mnie do przeczytania książki 12 tygodniowy rok, argumentując: tę książkę przerzuć na początek listy, a resztę listy wykreśl. Mówię serio.  Miałeś rację, Marku. Dziękuję. Ale nie wykreślam innych książek ze swojej listy:)

Autorzy 12 tygodniowego roku podają sposób weryfikacji, co jest problemem: zły plan czy brak realizacji planu. Sugerują ocenianie zbliżania się do celu (wskaźnik podążający: Jak wytrwać w postanowieniu?), jak i realizacji planu (wskaźnik wyprzedzający). Gdy wskaźnik podążający stoi w miejscu, pytamy: co jest źródłem niepowodzenia? Najczęściej odpowiadamy: zły plan. Ja twierdzę, że dużo częściej jest to brak realizacji planu.

Przepis na sukces: wskaźnik wyprzedzający

Wskaźnik wyprzedzający to sposób na kontrolowanie, czy robię to, co zaplanowałem. Np. chcę pobić swój rekord w biegu na 10 km. Czas, jaki osiągam to wskaźnik podążający. Zatem przygotowuję plan: będę trenował 5 razy w tygodniu. Mam wskaźnik wyprzedzający: ile razy faktycznie trenowałem. Jeśli nie widzę postępów? Sprawdzam, jak realizowałem plan. Trenowałem tylko 3 razy w tygodniu. Więc problemem jest brak realizacji planu. Kiedy realizowałem swój plan przez dłuższy czas, a nie ma efektów? Czas na modyfikację planu.

Autorzy 12 tygodniowego roku twierdzą, że dobry plan wystarczy zrealizować w 85%, żeby osiągnąć sukces.

Co ma piernik do wiatraka?

Co ma wskaźnik wyprzedzający do odczuwania szczęścia w trakcie zdążania do celu? Wszystko! Jeśli widzę, że realizuję swój plan, to utrzymuję motywację mimo braku widocznych rezultatów. Mam radość z tego, że potrafię być konsekwentny i wytrwały. Nie poddaję się mimo trudności. Nawet jeśli nie dotrę do celu: wiem, że zrobiłem wszystko, co powinienem. W rezultacie: następnym razem przygotuję inny plan. Nie będę podejmował tego samego postanowienia 9 razy w życiu (Hyatt twierdzi, że tak robi większość ludzi). Kiedyś doprowadzę sprawę do końca. Za każdym razem będę miał inny plan.

Bonus

Jeśli wskaźnik wyprzedzający Ci się podoba: pobierz plik excelowy, którego ja używam:  WskWyprzedzajacy.xlsx.

Przepis na sukces. Pytania końcowe

Ale odczuwanie radości z samej podróży może oznaczać przedłużanie czasu dotarcia do celu. Może. Co budzi Twój sprzeciw? Świat nie dostrzega sukcesu, dopóki nie dotrzesz do mety? Tak myślisz? Więc jak naprawdę wygląda Twoja definicja sukcesu? Sukces jest tylko wtedy, kiedy inni Cię podziwiają? A jak ważne są Twoje odczucia?

Komentarze

Zostaw komentarz

*

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *